czwartek, 20 grudnia 2007

stringed SMS

Opowiem wam pewną historię która trwała od wtorku do dzisiaj.
We wtorek umówiłem się z pewną osobą na dzisia na 11:10, chociarz nie, umówiliśmy się w sumie w środę na dzisiejszy termin. Wczoraj wieczorem dostałem SMSa o treści:

:-)istnieje około 20 aniołów.10 śpi na swojej chmurce, 9 radośnie się bawi, a 1 własnie czyta tego SMSa.

taki tam łańcuszek jakich pełno ale istotny był koniec:

Prześlij wiadomość do 10 osób (również do mnie, jeśli mnie lubisz) kiedy dostaniesz 5 takich SMSów z powrotem spotka Cię jutro wielka niespodzianka od kogos kogo pożądasz :-)

Tak sobie pomyślałem, że nie warto ryzykować przed świętami, wiec nie wysłałem tych SMSów dalej. Wiedziałem że mamy się spotkać i wolałem żeby nie było niespodzianek, mimo że nic do dziewczyny nie mam.
Dziś na wykładzie dostałem SMSa była 10:20 mniej wiecej. To nie mógł być SMSz googli o tym że ćwiczenia bo jeszcze za wcześnie. Pomyślałem więc że to SMS z odwołaniem spotkania. Wyobraźcie sobie, że jak pomyślałem tak było.

Nie wiem przed czym się uchroniłem i czy wogóle ale mam nadzieję że dzisiejszy dzień nie jest jakiś zaczarowany.

wtorek, 11 grudnia 2007

dwa twarde pomidorki i jedem mięciutki

Witam bardzo serdecznie dzisiaj, z uwagi na lekki zastój, tematy będą dwa.

hey it's full of plasticard

Najpierw zajmę się zawartością mojego portfela. Nie będę się tu rozwodził nad tym ile mam pieniedzy, dlaczego i na co je wydaję. Dzisiaj nie o tym. Omówię natomiast to czego w portwelu na objętość najwięcej. Mam:
legitymację studencką wydanie książkowe w twardej oprawie
dowód osobisty
prawo jazdy
legitymację AZS
kartę biblioteczną AMB
kartę biblioteczną Książnicy Podlaskiej
kartę skarbonkę Auchan
kartę stałego klienta Galerii Kwadrat
wizytówke mamy z pieczątką firmy
kartę klubu nokia
bilet okresowy do jutra
kartę Visa electron mBank
kartę rabatową Alfredo

Jak widać jest tego całkiem sporo, cztery dokumenty ze zdjęciem, karty rabatowe i płatnicza. Mógłbym miec jeszcze więcej, kartę Real, patent strzelecki, patenty żeglarza i sternika, książeczki zdrowia: sportową, studencką i pracowniczą, książeczkę wojskową. Każdy z nas ma bardzo dużo różnych dokumentów definiujacych go jako członka jakiejś społeczności. Czy to społeczność polski, kierowców czy strzelców wyborowych. Ciekaw jestem kiedy te wszystkie plastiki zostaną zastąpione przez 1 kartę chipową zdolną zdefinijować nas na wszystkie sposoby, posiadającą w sobie hasło do kart zdrowia wszystkich specjalistów u których byliśmy, znającą nasz PIN PUK PESEL nr dowodu i konta, rozmiar stanika i buta, kolor oczu, naturalny włosów i rozkład naczyń w tęczówce. Nadejdzie w końcu moment gdy się obudzimy z taką smyczą, przykutą do ręki, bo bez niej nie włączymy samochodu, nie zamkniemy domu, nie wejdziemy do pracy czy na zajęcia. Kiedy wreszcie karta ta będzie działać bezprzewodowo i zastąpi GPS? Bo przecierz co za różnica czy namieżają Cię 3 satelity czy bramka płatnicza w Empiku? Kiedy wreszcie chip z tej karty trafi w takie piękne miejsce na potylicy między czaszką a skórą? Taka sytuacja opisywana jest przez wielu twórców S-F ale czy naprawdę jest tak odległa jak im się wydaje? Niektórzy nazywają to technototalitaryzmem, jak ktos ma potrzebę głębszej edukacji odsyłam do googli i wikipedii.

"Bracia szykujcie amunicje na święta,
to Boże Narodzenie będa długo pamiętać"

Nie wiem o co chodziło Kazikowi w tej piosence (fragment tekstu jednej z piosenek płyty KNŻ) w zasadzie to nie pamiętam do końca tej piosenki, ale jako tytuł kolejnego fragmentu się idealnie nadaje.
Świeta, któż z nas nie kocha tej atmosfery zbliżających się świąt, wszędobylskich choinek, mikołajów promocji, emocji prezetów i innych pierdół. Otóż zdziwilibyście się jak wiele osób ma to w łębokim poważaniu. Chciałbym jednocześnie nadmienić, że w tym roku ogólnoświatowa kampania przeciwko pełnym portfelom jakby zelżała. Jest tego mniej niż w zeszłym roku czy dwa lata temu, może wszystkim się to przejadło? Może nie jest to już takie jazzy, freacky, styly, cool, halo czy jak to sie teraz mówi. Być może spece od reklamy, dzięki którym ten świat sie kręci a jednocześnie zasługują w pierwszej kolejności na stos, stwierdzili, że to się nie przyjmie? Że bardziej subtelna reklama teraz jest bardzie a miejscu? Anyway to nie jest meritum sprawy.
Generalnie chciałem omówić też koncepcję łamania się cholernym opłatkiem. Jeśli dobrze zrozumiałem to już w tym tygodniu czeka mnie opłatek z AZSem, następnie kilka czyli co najmniej 2 "wigilie" harcerskie, potem wigilia właściwa ale to prawdopodobnie nie będzie koniec. W zaszłym roku tak się złożyło że samych harcerskich było z 5 a że team często się pokrywał to z niektórymi łamałem się waflem 5 razy. Powstała nawet nowa komenda: "Gryź Wafla". Zapytuję się Was po co to wszystko? Po co składać sobie najlepsze życzenia wszystkim wokół i każdemu z osobna? Przecierz wielu tych ludzi dla których jesteśmy w te dni uprzejmi to ludzie których co najmniej nie lubimy, możemy się do nich usmiechać, klepać po ramieniu, zakładać różne maski, ale i tak świat nie stanie się lepszy dzieki tygodniowi dobroci dla otoczenia. Cała ta atmosfera jest taka strasznie plastikowa, sztuczna jak śnieg w spreju. I po co? po co nam to wszystko? To kolejny chwyt reklamowy? Sposób na to żeby się sprzedać w ten czy inny sposób? Nie wiem jak Wy ale ja od bardzo dawna nie lubie świąt.

i jeden mięciutki
To, że nie lubie świąt, wcale nie oznacza że nie spełniam marzeń. Zostałem poproszony o opis mojego pokoju. Proszę bardzo:
Mój pokój mieści się na poddaszu. Zawiera więc w sobie charakterystyczne skosy, nie mam niestety okna w dachu a zwykłe, stare, drewniane, wiecznie niedomknięte, trzy skrzydłowe. a dodatek jedna szyba jest pęknięta a spora część okna utraciła możliwość otwierania się. Jak okno to i parapet stwozoy z jakiejś wiórowej płyty oklejone czymś co miło sprwiać wrażenie marmuru. Dalej stoi biurko. Niezbyt duże czarne, pokryte jest częściami figurek, milionem mnie lub raedziej potrzebnych rzeczy, stoi tam statyw na pipety z pipetami, probówkami z krwią, to wszystko przykryte jest sporą warstwą kurzu i popiołu (z kadzidełek głównie). Za biórkiem, pod ścianą stoi szafka w takim mało dostępnym koncie, jest w niej sporo zabawek na niej leży jakaś folia ze swieczkami i zepsuty czajnik elektryczny. skoro jesteśmy już przy wschodniej (chyba) ścianie to stoją tam też regały z książkami papierami z uczelni, szafa z ubraniami. W ten oto sposób doszliśmy do łóżka. Łóżko o wymiaracz 200x80 cm leży rówmolegle do osi długiej okna, jest to w zasadzie sam materac, który położony został we wnęce około metra nad podłogą. Efekt jest też taki że mam całkiem blisko do sufitu (nie wiem kto wymyślił tak niskie sufity u mnie) przy łóżku mam sporo miejsca na kompa i płyty orz 2 półki na jednej są pluszaki na drugiej papiery związane z hobby. Na zachodniej ścianie wisi kilka plakatów, tablica korkowa wypełniona duperelami, stoi tam szafka z półkami pełna nie wiadomo do końca czego. Mam też oddzielne pomieszczenie  z ubraniami jest tak małe że musiałem część ubrań (ponad połowę) przenieść do łazienki. Generalnie mój pokój jest dość ciemny z uwagi na skąpe oświetlenie, dość ciemno zielone ściany i zieloną wykładzinę. Jeśli kiedyś przyjdzie mi do głowy go przemalować to będzie to granatowy sufit i granatowe ściany. No to mniej więcej tak wygląda mój pokój, mam nadzieję, że zainteresowani poczuja się usatysfakcjonowani, można zadawać pytania, można dodawać coś od Siebie.

wtorek, 4 grudnia 2007

"hey I've put new shoes on"

czy jakoś tak to szło, jest taka piosenka o butach, część z Was drogich czytelników na pewno ją zna. Anyway disiejszy post właśnie o butach będzie, a raczej o problemie jakim owy przedmiot użycia codziennego jakim jest but potrafi sprawić.

Ok, juz wracam do standardowego polskiego. Buty stważają ludziom problem. Moja mama na ten przykład zawsze ma butów za mało, nie dalej jak tydzień temu kupiła 2 pary a już się rozgląda za następnymi. Oczywiście wiadomo, że buty ię zużywają i stare czarne szpile nie są już efektowne, tylko dlaczego tych pudeł z butami mamy całą szafę. Czasami też zdarzy się kupić buty, które okazują się bez sensu na przykład trampki za 70zł które obcierają pięty, albo kozaki wiązane aż pod samo kolano co się ich nigdy nie chce wiązać.
Ja swój problem butów mocno ograniczyłm: mam 1 do garnituru i 1 na codzień. Pojawiła sie teraz możliwość wykożystania starych glanów brata do celów typu: koszenie trawy, chodzenie po lesie. Generalne system polega na tym, że jak buty najniższej jakości nadają się tylko do pogryzienia  przez psy to kupuję nowe, które stają się butami do garnituru a starsze pary spadają o 1 pozycję w łańcuchu. Dzięki takiemu systemowi, oraz coraz dłuższemu czasowi półtrwania butów mogę dość znacznie ograniczyć wydatki związane z obuwiem.
3 pary glanów uzupełniają 2 pary/rok trampek o łącznej wrtości do 30zł oraz coś do śmigania po domu.
Morał z tego taki, że problem zależy od tego jak sie do niego podejdzie i z której strony spojży na niegi i na siebie.

wtorek, 13 listopada 2007

muzyka narkotyk duszy

ten tytuł jest tytułem pewnego tekstu, był to tekst liryczny opisujący metaforami to co czuję gdy jadę rowerem. Był to tekst o tym dlaczego ludzie tacy jak ja słuchają ciężkiej muzyki i po co tak na prawdę jeżdżę rowerem. To wszystko po to aby nie myśleć, albo raczej aby myśleć. Jednak nie o ważnych czy trudnych rzeczach a o teraźniejszych i przyziemnych. O chodniku, przechodniach; o prędkości, samochodach.
Muzyka natomiast zagłusza myśli, o których chcę zapomnieć. Nie może to jedna być byle jaka muzyka. Musi być głośna, szybka bez tekstu z niezrozumiałym tekstem bądź neutralnym tekstem. Idealnie nadaje się tu Fintroll: skandynawski zespół celtic-metalowy. Ważne jest też aby płynące ze słuchawek dźwięki nie kojarzyły się z niechcianymi myślami.
Można pomyśleć, że w ten sposób uciekam od problemów. Jest to po części prawda. Prawdą jest też to że uciekam w ten sposób od spraw dawno zamkniętych, z których rozstrzygnięciem nie potrafię się pogodzić a bardzo bym chciał i jedynym na to sposobem jest jak najrzadziej o tym wspominać.
Zarzuca się mi brak dystansu. Zgadzam się z tym, brakuje mi dystansu do wielu spraw, do wielu rzeczy nie mogę się przyzwyczaić, wiele zmian musi poczekać, "ostygnąć", aż będę w stanie zwyczajnie wśród nich funkcjonować. Terapia hałasowo-prędkościowa jak na ironię pozwala sie w pewnym stopniu wyciszyć. Nieco odłączyć i pobyć jakby bez siebie ze sobą. Czyli przestać się zadręczać i spojrzeć z większego dystansu. To trochę tak jak z wypracowaniem z polskiego. Jeśli napisze się je w piątek a w poniedziałek przeczyta ma się do niego dystans. Nie jest już efektem kilko godzinnej pracy a kilkoma kartkami tekstu, który można bardziej obiektywnie ocenić niż gdyby się to robiło w piątek.

Nie będę się silił na jakieś zgrabne zakończenie czy podsumowanie, to w końcu krótki tekst. Mam nadzieję, że przypomnę sobie kiedyś wiersz, którego interpretację zamieściłem powyżej.

"kiedy rozum śpi . . .

. . . budzą się demony"
Nie jest to cała prawda.
Demony budzą się też gdy rozum nie śpi tylko intensywnie pracuje. Gdy ta szara masa pomiędzy uszami targana jest kolejnymi impulsami elektrycznymi wtedy prawdziwe i najstraszliwsze demony wyzierają na światło dzienne. Najgorsze są te momenty kiedy rozum kładzie się spać. Kiedy nic nie jest w stanie zająć myśli czymś prostym, czymś co się dzieje teraz, mało ważnym ale absorbującym. Wtedy, gdy rozum w ciszy i ciemności, czeka aż świadomość pójdzie spać, wytwarza myśli,
przypomina niedokończone sprawy,
obrazuje problemy,
pragnienia,
marzenia,
wspomnienia,
możliwości,
przyczyny,
skutki,
potrzeby.
W tym chaosie rodzą się demony. Demony, które łakną. Żywią się instynktami i emocjami. Żerują na niezaspokojonych potrzebach. Demony, które kuszą. Demony, subiektywne. Demony, które pokazują taką rzeczywistość, jaka nie do końca istnieje ale za to bardziej pasuje do pragnień i upodobań. Te demony są niebezpieczne, bo w końcu zaczyna się im wierzyć.

poniedziałek, 12 listopada 2007

Matrix

Czy potrafisz udowodnić że matrix nie istnieje?

minęło trochę czasu, zastanowiłem się nad tą kwestią. Odpowiedz przyszła sama, albo po prostu czekała na mnie w parku na trasie ćwiczenia -> wykład. Irracjonalność matrixa polega na tym, że system pozyskiwania energii z ludzi jest całkiem bez sensu dużo prościej by było uzyskać prąd z energii geotermalnej (tak jak w Zione) albo z satelity słonecznego. Odchodzi wtedy problem budowania całego matrixa oraz utrzymywania rodzaju ludzkiego przy życiu wogóle.
Wynika z tego, że możliwe jest, że teoretycznie możliwe jest istnienie nieorganicznych bytów inteligentnych, jakie tego mogą być konsekwencje, kto wie.

Wiem, że te dywagacje są trochę spóźnione, bo boom na matrixa dawno już minął. Te myśli pojawiły się dlatego, że przez ostatnich kilka dni obejżałem wszystkie matrixy i animatrixa też, więc jestem przematrixowany na maxa.

do następnego razu słońca wy moje i gwiazdki ; ]

wtorek, 6 listopada 2007

sumfing

falling back to sleep
with a fucked up mind
and a fucked up dream

idealistic thoughts
idealistic life
during fucked up day
and a fucked up night

komix

dość stary tekst - rymowanka:

komix

rysowników było wielu
każdy chodził do burdelu
i się tam przed żoną chował
w ciszy sobie coś szkicował
każdy lubił prostytutki
brał ze sobą ćwiartkę wódki
tak komiksy powstawały
gdy deszcz padał przez dzień cały